poniedziałek, 13 lipca 2015

I

-Mam już dla was te wejściówki na jutro. – powiedział, gdy do nas doszedł. Wszyscy kibice już wychodzili, ale gdy zobaczyli Wronę od razu zaczęli do niego podchodzić i wokół nas zrobiło się bardzo tłoczno.
-Dziękujemy, ale nie trzeba. Mam już kupiony bilet. – może byłam trochę niegrzeczna, ale nie wiem o co chodzi temu kolesiowi. Nie jestem z tego typu dziewczyn, którym siatkarz da bilet i skaczą pod niebo. Nie potrzebuje jego wejściówek, mam bilet, więc niech da je komuś bliskiemu.
-Przepraszam, ale musimy już iść-rzuciłam, złapałam Olkę za rękę i wyszłyśmy.
Całą drogę zastanawiałam się, czemu akurat mi chciał dać te wejściówki i dlaczego jak z nim rozmawiałam, to czułam się tak jakoś inaczej.
-Mogę jutro z Tobą też iść na mecz?- z zamyślenia wyrwała mnie Ola.
-Jak tylko twoja mam się zgodzi to pewnie, że tak słonko – odpowiedziałam.
-Dziękuję – powiedziała i bardzo mocno się do mnie przytuliła. Uwielbiałam takie momenty. Ola była tylko moją młodszą kuzynką, ale od zawsze miałam z nią dobry kontakt. Choć różnica między nami była dość sporo, bo aż 18 lat, to zawsze traktowałam ją jak siostrę. Kocham dzieci i zawsze marzyłam o gromadce swoich z ukochanym mężczyzną. Myślałam, że takim chłopakiem będzie Piotrek, mój chłopak od końca liceum, ale jednak okazało się, że nie. Rozstałam się z nim ponad rok temu, ale wciąż czuje ten ból po tym co zrobił, po tym jak mnie zdradził ze swoją byłą. Najgorsze było to, że jeszcze poprzedniego wieczora zapewniał mnie, że tylko ja się liczę i żadna inna dziewczyna nie ma dla niego znaczenia. Ciężko było mi się pozbierać po tym jak ich nakryłam. Wtedy mogłam liczyć na moją przyjaciółkę Nadię. To ona każdego dnia wywalała mnie z łóżka, bo inaczej wcale bym z niego nie wstała. Ona wyciągała mnie na imprezy, na spotkania ze znajomymi. To dzięki niej udało mi się z tego wyjść, ale gdzieś w środku czułam nadal ból. Dlatego też postanowiłam, że olewam teraz facetów, nie są mi oni potrzebni do życia. Bez nich też sobie radzę i póki co jest całkiem fajnie.
Weszłyśmy z Olą do jej domu, a tam od razu w korytarzu pojawiła się ciocia.
-Gdzie wy się podziewałyście? – zapytała, jednocześnie pomagając swojej córce zdjąć buty.
-Mamo, byłyśmy na meczu siatkówki! Było super! Poznałyśmy takiego super siatkarza! Mam z nim zdjęcie! I on zaprosił nas też jutro! Mogę iść z Niną? – dziewczynka wykrzyczała, podskakując z radości.
-Już Cię tym zaraziła? – spytała dziewczynki zerkając na mnie. Uśmiechnęłam się.
-Czyli mogę! Tam jest super! I mam nowych kolegów. Musisz iść z nami kiedyś mamo. Może pójdziesz jutro?
-Nie mam biletu – powiedziała ciocia, udając, że jest jej bardzo przykro. Ona nie lubiła hałasu. Mecz wolała obejrzeć w telewizji. Jak twierdziła na hali za dużo się dzieje i ona nie może skupić się na grze tylko patrzy na jakieś szczegóły.
-Nic nie szkodzi mamo. Ten siatkarz da nam jutro wejściówki, bo Nina dziś ich nie wzięła od niego-powiedziała dziewczynka. Czasami wolałabym, żeby ten mały stwór nie umiał mówić, bo czułam już na sobie wzrok cioci i wiedziałam, że nie zapyta o nic, ale jest bardzo ciekawa i ja nie wytrzymam i wszystko jej opowiem.
-Wiesz kochanie, że ja jutro pracuje i nie mogę z wami iść – powiedziała, idąc za małą do kuchni. Poszłam za nimi.
-Szkoda – dziewczynka zrobiła smutną minę – i jutro wrócimy jeszcze później, bo Andrzej obiecał mi, że będę mogła po meczu pograć trochę z nim – Ola była bardzo podekscytowana.
-Dobrze, dobrze, ale masz się słuchać Niny, bo więcej cię nie zabierze nigdzie- uśmiechnęłam się, bo lubiłam ten tekst. Zawsze jak byłam mała mama też tak do mnie mówiła, a ja wtedy jej odpowiadałam, że przecież zawsze jestem grzeczna.
-Moja panno chyba czas najwyższy na kąpiel – powiedziała ciocia, bo mała ziewnęła – Zmykaj do łazienki, ja zaraz do ciebie przyjdę. - Dziewczynka posłusznie wykonała polecenie, a ciocia ciągle patrzyła na mnie. Wstałam i wzięłam z lodówki jogurt.
-No co? Po prostu nie wzięłam ich, bo mam już bilet, a poza tym wydawał mi się jakiś dziwny. Najpierw z nim rozmawiałyśmy i powiedział, że da je nam jutro, a potem biegł za nami i już nam je dawał i … - przerwałam, bo nie widziałam czy mówić jej o tym dziwnym czymś w środku mnie.
-I coo? – zachęciła mnie ciocia.
-I coś takiego dziwnego czułam jak z nim rozmawiałam-wydukałam.
-Lubisz go?
-Chyba tak, nie znam go dobrze-powiedziałam.
-To daj sobie czas i go poznaj. Nie odrzucaj go od razu, bo widać, że chłopak też jest tobą zainteresowany- doradziła mi.
-Muszę to wszystko sobie przemyśleć-powiedziałam.
-Idę do Olci-ciocia wstała.
-Ja pójdę się chyba przejść.
-Dobrze-powiedziała i poszła, bo Ola już ją wołała.
Ubrałam buty, wzięłam jeszcze bluzę, bo wieczory nie są wcale takie ciepłe i wyszłam z domu. Wsiadłam w autobus i pojechałam na Stare Miasto. Kochałam Kraków, a szczególnie nocą. Jest tam wtedy tak pięknie. Udałam się na bulwary i tam usiadłam na trawie. Było chłodno, przyjemnie, bo w dzień są takie upały, że człowiek nic nie robiąc jest cały spocony. Siedziałam, patrzyłam w niebo i myślałam. W pewnym momencie poczułam jak ktoś siada obok mnie. Dziwne, ale wcale się nie przestraszyłam. Było już późno, byłam sama, obok mnie ktoś usiadł, a ja mimo to byłam spokojna. Powoli skierowałam wzrok na mojego towarzysza i uśmiech wkradł się na moje usta. Obok mnie usiadł nie kto inny jak Andrzej Wrona.
-Witam ponownie! Co taka dziewczyna robi sama na bulwarach w nocy?-zapytał z uśmiechem
-Rozmyśla i podziwia to piękne miasto-odpowiedziałam.
-Czy będę przeszkadzał jak sobie posiedzę obok?
-Jeśli będziesz cicho, to myślę, że możesz zostać-uśmiechnęłam się do niego, on odwzajemnił gest. Usadowił się lepiej obok mnie i milczał. Chwilkę trwała cisza, ale nie przeszkadzała mi ona, nie była krępująca.
-Kocham to miasto-powiedziałam cicho.
-Też je uwielbiam. Niby wielkie miasto, ale jednak ma swój klimat, jest tu taki spokój-patrzył na drugą stronę rzeki mówiąc to. Spojrzałam na jego twarz. Była idealna. I te oczy, nie aż takie jak Winiarskiego, ale bardzo mi się podobały. Nie zauważyłam nawet jak zwrócił wzrok na mnie.
-Mam coś na twarzy-zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.
-Nie, nie. Przepraszam, zamyśliłam się-odpowiedziałam szybko. On się zaśmiał, a ja razem z nim.
-A co zmęczony po meczu mężczyzna robi nocą tutaj?
-Postanowił się przejść, bo wariował już w hotelu-powiedział.
-Nie lubisz małych przestrzeni?-uśmiechnęłam się.
-Koledzy dają się już we znaki. Czasami naprawdę mają zwariowane pomysły.
-No ale ty od nich chyba nie odstajesz. Widziałam kilka twoich akcji-zaśmiałam się.
-Jakie widziałaś?-zaciekawił się.
-M.in. bitwy z Kłosem.
-Tak myślałem.-zaśmiał się-Podobały się?
-Takk, potrafią rozśmieszyć.-odpowiedziałam. Poczułam wibracje mojego telefonu, znalazłam go w torebce i odczytałam wiadomość od cioci: My już idziemy spać. Uważaj na siebie, bo już późno. Masz klucze?
Odpisałam szybko, że mam i zaraz wracam.
-Muszę wracać, bo już jest późno. Ty chyba też, bo jutro masz mecz-powiedziałam wstając.
-Jeszcze mam chwilę, więc odprowadzę cię, jeśli pozwolisz-powiedział również podnosząc się z ziemi.
-Poradzę sobie i to jest kawałek stąd.
-Jak sama zauważyłaś jest już późno, więc nie mogę kobiety zostawić samej. Nalegam-uśmiechnął się tak pięknie, że nie mogłam mu odmówić.
-No skoro tak, to chodźmy.-uśmiechnęłam się do niego i ruszyliśmy. Całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dobrze się przy nim czułam i on przy mnie chyba też, bo często się uśmiechał.
-To do zobaczenia jutro-powiedział, gdy znaleźliśmy się pod domem cioci.
-Do zobaczenia-powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Mam nadzieję, że jednak weźmiesz te wejściówki ode mnie, bo chciałbym wiedzieć gdzie siedzisz i móc zerkać w twoją stronę z boiska. - powiedział z uśmiechem na ustach.
-Zobaczymy jutro-powiedziałam i podeszłam do niego, pocałowałam w policzek i weszłam do domu. Po cichu udałam się do mojego pokoju. Wyjęłam telefon z torebki i zobaczyłam w niej dwie wejściówki na jutrzejszy mecz i jakąś karteczkę z numerem i napisem: Odezwij się proszę. Andrzej ;). Uśmiechnęłam się i zapisałam numer w telefonie. Poszłam wziąć prysznic po cichu, żeby nie obudzić domowników. Gdy leżałam już w łóżku, napisałam SMS do Wrony: Teraz już nie mam wyboru, muszę je przyjąć. Dziękuję :) Dobrych snów ;). Wahałam się czy wysłać, ale w końcu nacisnęłam odpowiedni przycisk. Szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza, bo to był długi dzień.

--------------------------------------------------------------------------------------------------
Miło, że jest Was tylu. Od razu dostałam weny i motywacji do napisania tego rozdziału. Dziękuję ;)
Rozdział krótki, ale szczerze myślałam, że wyjdzie dłuższy. Obiecuję, że następny będzie długi
Jeśli czytacie komentujcie. To naprawdę pomaga mi w pisaniu!!

Pozdrawiam :* 

4 komentarze: